piątek, 26 sierpnia 2011

wszystko zaczyna się od pierwszego kroku (postu)


''I natychmiast zrozumiałem, że będzie to miało sens tylko wówczas, kiedy będę tak robił przez całe życie. Kiedy zacznę od jedynki i będę liczył do nieskończoności. Muszę postawić wszystko na jedną kartę i być jej wierny. Nie ja wymyśliłem liczenie, bo znają je wszyscy, ale tylko ja zrozumiałem, co można z liczenia zrobić"

Jak szalonym artystą i jak odważnym człowiekiem trzeba być, żeby praktycznie na początku artystycznej działalności skazywać się na jedną drogę, jak wytrwałym, aby z niej nie zbaczać przez całe życie. Jak trudno musiało być Opałką. Dokładnie pamiętam kurs historii sztuki, na którym usłyszałam jego nazwisko w formie ciekawostki, Polak co na płótnie pisze cyferki i, o dziwo, bardzo dobrze się sprzedaje. Nie przypadkowo od niego rozpoczynam prowadzenie tego bloga. Nie chodzi mi o fakt, że zmarł niedawno, ale o to, że stał się dla mnie bodźcem do zastanowienia się nad sensem bycia artystą. Statusu, do którego, nie ukrywam, w przyszłości aspiruję. Do spojrzenia na sztukę pod trochę innym kątem. Bo czasami jest to po prostu rzemieślnicza praca, godziny spędzone nad sztalugą - zero unoszeń i fantazji. Praca dająca jednak tyle samo artystycznego spełnienia co uprawianie najdalej posuniętej formy action paitingu. Nie ma co ukrywać, w głowie  studenta Akademii roi się tysiące wyobrażeń o życiu niczym z cyganerii, wizji, które szybko zderzają się z prawdziwym życiem. Myślę też o brutalności świata sztuki, orzekania, że coś jest dobre a coś nie. Sam malarz mówił "Kto wie, może gdyby moje obrazy nie były tak drogie, traktowano by mnie raczej jako przypadek psychiatryczny niż jako malarza. Ale skoro mój obraz kosztuje takie mnóstwo dolarów - muszę być dobry". Na szczęście dla artysty, nikt nie jest w stanie zmierzyć pojemności sztuki. Każdy jest mile widziany. Nie wszyscy dobrze odbierani, ale tu każdy może szukać akceptacji. Jako twórca i odbiorca. Ten brak granic i płynność w przenikaniu się skrajnych ocen jest jej błogosławieństwem. Wszyscy znajdą coś dla siebie, nikt nie zostaje z niczym. W malarstwie, muzyce, kinie, literaturze, w designie, w fotografii..... Na nasze, odbiorców, szczęście.

O sztuce nie da się inaczej niż subiektywnie. Nie jestem ani znawcą ani twórcą, ale obserwatorem, który pragnie podzielić się tym, co urzekające, inspirujące lub wielce denerwujące. I mam nadzieję, że nie wszyscy zgodzą się z moimi spostrzeżeniami. I życzcie mi wytrwałości na miarę Opałki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz