wtorek, 21 lutego 2012

Amedeo Modigliani. Pechowiec.

Włoch z ogromnym temperamentem, butny, skłonny do popadania w nałogi, niestroniący od kobiet, nocnego życia. Bardzo przystojny. Bardzo utalentowany. Bardzo niedoceniony. Amedeo Modigliani .




Urodził się w 1884 roku we włosko-żydowskiej rodzinie, która akurat borykała się z dużymi problemami finansowymi. Prowadzona przez Flaminia firma handlująca drewnem i węglem zbankrutowała, a kopalnie srebra, jakie rodzina posiadała na Sardynii, zostały zamknięte. Komornik wybrał jednak niefortunny dla siebie moment, by zająć mienie bankrutów: Eugenia zaczęła właśnie rodzić, a ponieważ prawo zakazywało zabierania czegokolwiek z łóżka położnicy, schowano w nim co cenniejsze przedmioty. W takim otoczeniu Amedeo ujrzał świat.
Taki pech miał go nie opuszczać do końca życia.

Od najmłodszych lat wykazywał talent plastyczny i w 1902 roku, zachęcony przez matkę, wyjechał do Florencji, ale zawiedziony tamtejszą szkołą przeniósł się do Wenecji. Tam nie było lepiej – niechętnie pojawiał się na zajęciach, wolał samotnie włóczyć się po ulicach, przesiadywać w kawiarniach i tworzyć na własną rękę. Dziewiętnastolatek żył raczej beztrosko, malował, rysował, próbował nowych używek, nie przejmując się pieniędzmi zapewnianymi przez bogatego wuja. Gdy ten zmarł, postanowił poszukać szczęścia we Francji. Paryż pociągał młodych artystów osławionym życiem cyganerii, intelektualnym dorobkiem miasta, nowymi prądami. Dedo (tak pieszczotliwie mówiła na niego matka) dzięki skromnej pomocy rodziny mógł się tam utrzymać. Na początku nie oszczędzał – zamieszkał w hotelu, chodził bardzo elegancko ubrany ( co się nigdy nie zmieniło, nawet, gdy był na skraju ubóstwa a ubrania kilkakrotnie naprawiane). Fundusze jednak szybko topniały, przenosił się do coraz tańszych lokali, pod koniec krótkiego życia doszło nawet do tego, że sufit (dosłownie) spadł mu na głowę.

Jesienią 1907 roku Amadeo zawarł pierwszą znajomość z wielbicielem swojego talentu, doktorem Paulem Alexandre, który często ratował go przed kompletnym bankructwem. Fakt, ze Modiglianiemu ciężko było utrzymać życie na ludzkim poziomie spowodowane było nie tylko skłonnościami do alkoholu i narkotyków, ale także chorowitością i faktem niedocenienia jego sztuki, tak różnej od głównych prądów tamtych czasów.




Myślę, że miał ogromnego pecha rodząc się właśnie w tamtych czasach. Przypomnijmy, że to wtedy triumfy świecił Picasso, rozwijał się kubizm, surrealizm, fowizm… jego indywidualny styl nie zdołał przebić się przez ogrom nowych nurtów i artystów, możliwe, że brak mu też było siły przebicia i determinacji w robieniu kariery. Po przejściu początkowego okresu poszukiwań odnalazł własny sposób wyrazu, który był bardzo charakterystyczny w swej prostocie. W szczególności upodobał sobie portrety. Choć z ograniczoną kolorystyką, deformacją i pewną manierą – za pomocą kilku kształtów potrafił oddać nie tylko podobieństwo, ale i charakter postaci. Nie potrzebował niezliczonych godzin pracy, aby ukończyć dzieło, jak na przykład Cezanne, którego żona pozowała do jednej pracy nawet 160 razy. Jego płótna mają w sobie jakąś niespotykaną magię i czar. Jego maniera nie jest ani nachalna ani męcząca, ale sprawia, że łatwo rozpoznać jego prace z tłumu innych. To potrafią chyba tylko najwięksi.

W kwietniu 1917, na zabawie karnawałowej, Amadeo poznał Jeanne Hebuterne, dziewiętnastoletnią studentkę Academie Colarossi i zakochał się bez pamięci. Przyjaciel Zborowski pomagał im urządzić się przy ulicy de la Grande-Chaumiere 8 i zorganizował Modiglianiemu pierwszą indywidualną wystawę: 32 płótna zawisły w galerii Berthe Weill. W dniu wernisażu (3 grudnia), policja zajęła kilka aktów jako „nieobyczajne". Nie udało się też sprzedać ani jednego obrazu.
Choć nie wiodło mu się, wydawać by się mogło, że wszystko idzie ku lepszemu. Założył rodzinę, urodziła mu się córka, stworzył w Nicei jedne z najlepszych swoich obrazów, mniej się narkotyzował. Jednak znów nie dopisywało mu zdrowie. W wieku 36 lat, gdy Jeanne była w ostatnim miesiącu drugiej ciąży, Amadeo Modigliani zmarł na gruźlicze zapalenie mózgu. Był 24.01.1920r. Dzień później Jeanne rzuciła się z okna zabijając siebie i nienarodzone dziecko.



piątek, 10 lutego 2012

Techniki szlachetne w fotografii

To jest przedruk artykułu mojego autorstwa, który ukazał się kiedyś na łamach Fabrikon Magazine, aby obejrzeć całą gazetę, odsyłam do Internetu. Tekst ilustrowany jest zdjęciami pana Zbigniewa Wielgorza, który zajmuje się technikami szlachetnymi oraz prowadzi warsztaty, więcej na jego stronie: www.zbigniew-wielgorz.net




sobota, 4 lutego 2012

A ty na czym siedzisz? Designerskie krzesła.

Nastały wielkie mrozy, wszyscy siedzą w domach. A jak siedzą, to na krzesłach. Oto więc przegląd kilku najbardziej sławnych, pożądanych designerskich krzeseł. Co sprawia, że ludzie są w stanie wydać na nie setki euro? Dla jednych nie różnią się niczym od tych z Ikei, inni nie wyobrażają sobie bez nich nowoczesnego wnętrza. Cóż, z ekskluzywnymi rzeczami od projektantów tak to już jest – mają tylu zwolenników, co przeciwników i nikt nie jest w stanie tego sporu rozwiązać. Nawet jeśli jest się przeciwko, warto wiedzieć, na co ludzie wydają tyle pieniędzy i może ustrzec się przed popełnieniem jakiegoś faux pas w domu znajomego, śmiejąc się
z jego plastikowych krzesełek w jadalni.

Panton chair

To niewątpliwie krzesło XX wieku. Powstał w 1967 roku i od tego czasu, dzięki nowym możliwościom przetwarzania plastiku, przeszedł kilka faz udoskonalania. Jego autorem jest Verner Panton (1926-1998),
absolwent The Royal Academy of Fine Arts w Kopenhadze, współpracował m.in. z Arne Jacobsenem, Paulem Henningsem oraz Hansem Wegnerem. W zamyśle projekt miał być urzeczywistnieniem przewodniej idei projektanta - mebla ciekawego w formie, seryjnie produkowanego i niedrogiego. I prawie się udało. Prawie. Za jeden egzemplarz zapłacić trzeba ok. 4030 zł.


Chair one

Zostało stworzone przez Konstantina Grcica w 2003 roku. Ciekawe rozwiązanie konstrukcji krzesła zainspirowane zostało stylistyką ni-ten-ichi-ryu. Kontrowersyjna forma pozwala ambitnym projektantom na śmiałe łączenie współczesnej stylistyki kanciastych form krzesła z innymi kontrastowymi formami. Wykonane jest oryginalnie z aluminium z dodatkiem tytanu. Chair One na betonowej podstawie kosztuje od 300 do 750 euro.


Barcelona

Projekt Ludwiga Mies Van Der Rohe do dziś uznawany jest przez czołowych architektów z całego świata za top design wyposażenia. Fotel został stworzony na potrzeby German Pavilion na Międzynarodowej Wystawie w Barcelonie w 1929 roku. Koncepcja fotela jest prosta - dwa płaskie stalowe chromowane pręty tworzące kształt litery "X" połączono poprzeczkami w dwóch miejscach. Dodano plecionkę z szerokich skórzanych pasów i poduszki obite naturalną skórą, stanowiące siedzenie i oparcie. Koszt? Ok 9000 zł.


Ghost chair

To chyba największy obiekt pożądania. Krzesło jest połączeniem dwóch sprzeczności. Nowej technologii, w której używa się nowoczesnych materiałów wtryskiwanych w formę pod dużym ciśnieniem oraz kształtów w stylu Ludwika XV. Choć lekkie i wykonane z tworzywa sztucznego, jest wyjątkowo mocne i odporne na uderzenia i zadrapania. Dostępne w 8 kolorach. Jego twórcą jest Philippe Starck, urodzony w 1949 roku w Paryżu. Za powstałe w 2002 roku krzesło zapłacić trzeba ok. 350 euro.


Egg Chair

Projekt fotela Egg Chair, Arne Jacobsena, powstał w 1958 roku dla sieci hoteli Radisson SAS w Kopenhadze. Egg został zaprojektowany w typowym dla Jacobsena stylu, który nie bał się wykorzystywać materiałów do granic ich możliwości i który często stosował zupełnie nowe materiały, aby zrealizować swoje projekty. Przyznam, że to chyba mój ulubiony. W Internecie aż roi się od zdjęć wnętrz, w których występuje w przeróżnych aranżacjach, a wszystko ze względu na duży wybór tapicerek. Cena – od 2000 zł.


Bardzo popularne jest też Oval Egg chair:





Ant

Najlepiej znanym projektem Jacobsena jest krzesło "Mrówka". Warto wiedzieć, że był to jego pierwszy projekt krzesła. Siedzisko wykonane z jednego kawałka sklejki, umieszczone na trzech metalowych nogach. Tanie i lekkie, miało pasować do budowanych po wojnie małych mieszkań. Od razu wzbudziło obawy fabryki, która sądziła, że ludzie nie kupią trójnogiego krzesła, ale uprzedzenia okazały się bezpodstawne. "Mrówka" sprzedawała się świetnie i do dziś jest jednym z najpopularniejszych krzeseł. Zwłaszcza w Danii, gdzie nie ma chyba mieszkania, szkoły czy biura bez "Mrówki". Aktualnie kosztuje ok. 300 dolarów.


Buble chair

Wypowiedź Aarnio, twórcy, o Bubble Chair: „Po tym jak stworzyłem Ball Chair chciałem, żeby w jego wnętrzu było światło i dlatego też przyszedł mi
do głowy pomysł transparentnej kuli, do której światło dostaje się ze wszystkich kierunków. Jedynym odpowiednim materiałem jest akryl,który jest rozgrzewany i formowany na kształt przypominający bańkę mydlaną. Jako, że wiedziałem, iż świetliki o kształcie kopuł są wytwarzane w ten sposób, skontaktowałem się z producentem i zapytałem czy byłoby technicznie możliwe, aby uformować bańkę, która jest większa od półkuli. Odpowiedź była twierdząca. Poleciłem wykonać stalowy pierścień, bańka została uformowana, dodane zostały poduszki i fotel był gotowy. No i ponownie, nazwa była oczywista: BUBBLE". "Nie ma dobrego sposobu na to, aby stworzyć podstawę" zauważa Eero Aarnio. Z tego to powodu Bubble Chair jest przymocowany do sufitu. Tak jak Ball Chair, Bubble Chair wzbudza podziw użytkownika jego specjalną akustyką. Pochłania on dźwięk, tak że czuje się wyizolowanym będąc w środku, nawet jeśli znajduje się w zatłoczonym pomieszczeniu. Cena tego bardzo popularnego modelu to ok. 3000 zł.



I jak? Skusicie się na któryś projekt?